Następnym spotkaniem futsalu był mecz Redaru Słupsk, oraz drużyny "Szarek" Wydawnictwo i Reklama. Świetnie w ten mecz weszli podopieczni Dariusza Diakowskiego, ponieważ już w 5' minucie do piłkę do bramki skierował Andrzej Łyszyk. Kapitalny rajd zaprezentował nam też Krzysztof Kozłowski, ale próba zawodnika z numerem "15" nie zaskoczyła stojącego w bramce Dawida Potrykusa. Zawodnicy Szarków odpowiedzili za sprawą Piotra Bokacz, lecz mocny strzał minimalnie minął się ze słupkiem. Redar po raz kolejny zaatakował za sprawą Kozłowskiego, oraz Łyszyka ale bezskutecznie. Stuprocentową okazję miał też wspomniany Łyszyk, ale nie udało mu się zmienić rezultatu. Ta sztuka Pomarańczowym udała się w 20' minucie meczu kiedy to zanotowali dwa gole za sprawą Pawła Kaucha zza pola karnego, oraz Łyszyka który wykorzytał podanie posłane od swojego kapitana.
Na początku drugiej części gry szybko do ataku ruszyli piłkarze Diakowskiego. Strzelał m.in Łyszyk ale trafił tylko w boczną siatkę. W pole karne rywali dynamicznie wpadł też Michał Brzozowski, ale dobrze zachował się goalkeeper który nie dał się "położyć" na parkiet. 29' minuta to podwyższenie rezultatu na 4:0. Z rzutu rożnego zagrywał Łyszyk, a futbolówkę do siatki płaskim strzałem skierował Wojciechowski. Drużyna w której kapitanem jest Piotr Dys swojego pierwszego gola trafiła w 33' minucie meczu. Dobrym podaniem Adam Hostyński obsłużył niepilnowanego Bartłomieja Rakowskiego, który z bliskiej odległości skierował piłkę do bramki. Przed sygnałem kończącym spotkanie obydwa zespoły miały dobre okazje za sprawą Łyszyka, oraz Hostyńskiego ale wynik już się nie zmienił i zwycięstwo 4:1 zanotowała ekipa Redaru.
Po krótkiej przerwie jako pierwszy zaatakował Kowalewski, ale strzał lewonożnego zawodnika nie zdołał zaskoczyć bramkarza Ziniewicza. Następnie do ataku ruszyli gracze z Bruskowa. Strzelał Budziński, lecz piłka została zatrzymana na linii przez Daniela Karkoskiego. Następnie koncertową grę pokazali podopieczni Staszewskiego. Trzy minuty i trzy gole autorstwa Budzińskiego, Mordala, oraz Giersza dały aż siedmiobramkowe prowadzenie w tym meczu. Podmęczeni zawodnicy Toyoty mogli stracić kolejną bramkę ale strzał Subocza zatrzymał się na poprzeczce. Dobrą okazję miał też Mrowiec, ale po raz kolejny piłkę z linii bramkowej wybił Kowalewski. Zawodnicy Staszewskiego trafili kolejne dwie bramki. Najpierw za sprawą Budzińskiego, a po chwili dość pechową interwencją popisał się Karkoski notując trafienie samobójcze. Tuż przed zakończeniem spotkania gola "honorowego" na 9:1 trafił Dominik Mikulski i takim też wynikiem zakończono tą rywalizację.